niedziela, 11 stycznia 2015

Plusy i minusy pracy w korporacji.

Ten post planowałam od dawna i choć przez moje problemy z organizacją czasu nie udało mi się go napisać wtedy kiedy mi na tym zależało najbardziej, dziś korzystając z tego, że jest niedzielny wieczór a ja siedzę w naszym przytulnym pokoju skąpanym ciepłym blaskiem świec z Rossmanna (których już niestety nie ma a szkoda bo bardzo ładnie pachną i długo się palą), słucham wyjącego ponuro wiatru za oknem i staram się nie myśleć o tym, że jutro znów trzeba będzie wstać rano i iść do pracy na 8 długich godzin. Korzystając z faktu, że od wczoraj jestem posiadaczką nowego, najpiękniejszego na świecie laptopa a także z tego, że Melisa darowała mi popołudniową drzemkę tuż nad moją klatką piersiową (w nocy śpi nad moją głową) i dobrowolnie przeniosła się na kolana M. zabieram się do pisania. 

Wspominałam na samym początku a także w opisie bloga, że studiuję prawo. Nie będę na ten temat się rozpisywać ponieważ aktualnie mój wydział zniechęcił mnie do tego kierunku tak bardzo, że kiedy myślę o mojej zawodowej przyszłości to jedyne czego się boję to tego, że będzie miała cokolwiek z prawem wspólnego.


Mimo wszystko, przez jakiś czas lubiłam moje studia i kiedy przypomnę sobie moje ówczesne rozmowy z koleżankami z roku co prawda nie wiedziałam czy znajdę pracę w zawodzie, gdzie i czy od razu po studiach. Byłam jednak pewna jednego: nigdy, przenigdy nie będę pracowała w korporacji. Wszyscy wiedzieliśmy, że korpo jest złe, że ludzie pracują tam od rana do wieczora kosztem własnego życia i zdrowia, że są wykorzystywani, pozbawieni skrupułów, że wyścig szczurów to prawda a nie mit, każdy sobie podkłada nogi a jedyne czego pragną, nie bójmy się tego określenia, ,,korpoświnie" to wyższa z miesiąca na miesiąc prowizja. 

Niestety, życie jest nieprzewidywalne i bardzo często okazuje się, że lubi sobie z nas zażartować. Po naszym przyjeździe do Polski z Erasmusa, okazało się, że niestety nie zdążymy obronić naszych prac magisterskich w terminie a co za tym idzie nasze opcje dalszego, prawniczego rozwoju zostały dla nas na jakiś bliżej nieokreślony czas brutalnie zamknięte, Ponieważ chcieliśmy mieszkać razem, musieliśmy pójść do pracy. Prawdę mówiąc, ja zaczęłam przeglądać ogłoszenia jeszcze na Łotwie- bardzo chciałam się usamodzielnić i mieć już ,,swoje" pieniądze, Jak łatwo się domyślić, nikt nie oferował atrakcyjnych ofert pracy dla przyszłych, niedoszłych, młodych prawników bez  większego doświadczenia i bez papierka ukończenia studiów a ponieważ czas nas naglił, okazało się, że jedyne oferty pracy, które mogliśmy brać pod uwagę to oferty pracy w korporacjach a konkretnie w banku. 

M. jako pierwszy poszedł do pracy, ja miałam jeszcze 2 tygodnie względnego luzu i obijania się w naszym nowo wynajętym mieszkaniu w Łodzi. Po tych szczęśliwych 2 tygodniach wakacji rozpoczęłam pracę na pełny etat. Jakie były moje pierwsze wrażenia? O dziwo- pozytywne. Przez pierwszy miesiąc miałam szkolenie przygotowujące mnie do pracy, pracowałam od 8 do 16, ale nie oszukujmy się- nie przemęczałam się za bardzo. Prawdziwą pracę zaczęłam od września, kończyłam godzinę później i dopiero wtedy zaczęłam powoli odczuwać zmęczenie. Nie jest fajnie wychodzić z domu rano, cały dzień siedzieć przed biurkiem a do mieszkania wracać, jeśli szczęście dopisze przed 18. Nie jest fajnie nie widzieć swojego chłopaka i kota przez cały dzień. Jeść obiad o 18 wieczorem i kłaść się spać o 22 bo nagle okazuje się, że już nie lada wyczyn stanowi dotrwać do 23 bez ziewania co minutę. Myślę jednak, że to dotyczy każdej pracy na etat. Nie ważne czy w korporacji czy w kancelarii czy w szkole- każdy człowiek, który pracuje 8 godzin dziennie poza domem po jakimś czasie zaczyna odczuwać zmęczenie. 

Nie było łatwo, potem było nieco lepiej a teraz znów dopada mnie przygnębienie i zniechęcenie a kiedy pomyślę sobie, że już nigdy nie będę miała wakacji ani ferii to chce mi się płakać nad tym jaka jestem biedna. Prawda jest jednak taka, że moja praca ma wiele plusów, które podczas spisywania tego podsumowania było mi łatwiej wymienić niż jej minusy. Po 6 miesiącach pracy mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że w korporacjach w większości pracują zwykli ludzie, którzy mimo wszystko starają się znaleźć czas na swoje życie osobiste, nie zatracają się w pracy bo ciężko jest zatracić się w czymś co po jakimś czasie staję się rutyną, nie plują jadem a po godzinach siedzą zwykle wtedy kiedy mają jakieś do odrobienia. Serio, przez 6 miesięcy ani razu nie zdarzyło się, żeby ktokolwiek kazał mi zostać w pracy po godzinach czy przyjść do pracy w weekend. 

MINUSY:

1. Monotonia- praca w korporacji a zwłaszcza w banku nie jest szczególnie rozwijająca ani kreatywna, Dzień w dzień robisz to samo i choć akurat u mnie dość często są szkolenia podczas których możemy dowiedzieć się wielu nowych rzeczy to jednak kiedy przychodzi usiąść ponownie za biurkiem- znów robimy to samo co milion godzin wcześniej.

2. Anonimowość- w korpo pracuje tyle ludzi, że nie da się tak naprawdę znaleźć tu prawdziwej i szczerej przyjaźni. Pracuję od 6 miesięcy a większość osób nadal jest dla mnie anonimowa. Raczej też nie poczujesz, że jesteś ważny dla firmy. Są co prawda spotkania organizowane zwykle na koniec roku, podczas których okazuje się, że prezes docenia Ciebie i Twoją pracę choć nigdy nie powie Ci tego osobiście bo prawdopodobnie nie wie nawet, że istniejesz. A jeśli zdecydujesz się odejść to niewiele osób będzie za Tobą płakać bo przecież Twoje biurko już następnego dnia zajmie ktoś nowy.

3. Brak zaangażowania- prawda jest taka, że kiedy pracujesz dla korporacji jedyne co Cię obchodzi to Twój wynik. Twoja premia. Nie obchodzi Cię firma, jej problemy, nie jesteś oddany pracy i nie przejmujesz się jeśli coś robisz źle. 

4. Grafik- grafik jest największym minusem. Najczęściej pracuję od 9 do 17, ale są dni w miesiącu (najczęściej dwa) kiedy mam zapisane w grafiku, że muszę przyjść na 12 i tym samym siedzę do 20. 

PLUSY:

1. Umowa o pracę- pewne, stabilne zatrudnienie. Być może ciężko w to uwierzyć, ale jednym z wielu powodów dla których zrezygnowaliśmy z prób szukania pracy w kancelariach prawniczych jest to, że kancelarie nie chcą zatrudniać młodych pracowników na podstawie umowy o pracę. Ponieważ sama pracowałam wcześniej na zlecenie a moja przyjaciółka przez rok pracowała dla jednej z bardziej znanych kancelarii w Łodzi bez żadnej umowy- umowa o pracę to dla mnie podstawa.

2. Pakiet socjalny- zależy od firmy u mnie jest akurat bardzo rozbudowany, premie świąteczne, bony, Multisport, dofinansowanie do okularów, prywatna opieka medyczna.

3. Wynagrodzenie- plusem korporacji jest to, że tu nie pracuje się za darmo. Najczęściej to ile zarabiasz zależy tylko od Ciebie i Twoich chęci. 

4. Możliwość rozwoju- codziennie na służbowego maila przychodzi mnóstwo propozycji ofert wewnętrznych, propozycje pracy w działach, których jest naprawdę wiele.

5. Elastyczny czas pracy- to również zależy od firmy, u mnie nikt nie robi mi awantury jeśli nie przyjdę do pracy punktualnie na 9 ani jeśli wyjdę przed 17. Nikt nie stoi nade mną i nie robi krzywej miny jeśli zbyt często robię sobie przerwy albo za długo jem drugie śniadanie. 

Oto moje podsumowanie- jak sami widzicie nie takie złe korpo jak je malują:-) A jakie jest Wasze zdanie? Życzę Wam udanego tygodnia i pozdrawiam.


1 komentarz:

  1. Plusy i minusy pracy w korporacji napisane z własnego doświdczenia: Zapraszam do odwiedzenia mojego bloga: https://zaczarowanyswiatblog.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń