piątek, 30 maja 2014

Mix zdjęć minionego tygodnia.

Wiem, że na blogu ostatnio była dłuższa przerwa w pojawianiu się nowych postów za co chciałabym przeprosić. Niestety, życie studenta podczas Erasmusa to nie tylko podróżowanie i imprezowanie jak powszechnie się uważa a również trudny czas sesji i egzaminów, które trzeba zdać. Co prawda sesja tutaj należała do najprzyjemniejszych w moim życiu i choć, szczerze mówiąc nawet w połowie nie uczyłam się do nich tak dużo jak w Polsce to udało mi się pozaliczać wszystkie przedmioty na satysfakcjonująco wysokie oceny. Od czwartku mam już wakacje i gdyby nie fakt, że pogoda znów jest zdecydowanie mało letnia, byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie. Dziś mam dla Was sporo zdjęć, które zrobiłam podczas wizyty w Rydze moich przyjaciółek a już od poniedziałku możecie spodziewać się kolejnych ,,rzeczowych" postów z cyklu ,,gdzie zjeść, gdzie iść i co zobaczyć" podczas pobytu w Rydze.



W końcu udało mi się zrobić zdjęcia miasta z ,,góry". Od dłuższego czasu przymierzaliśmy się bowiem do wejścia na wieżę widokową, która mieści się w kościele św. Piotra, jednak za każdym razem kościół był zamknięty. Zrezygnowani, kiedy już prawie pogodziliśmy się z myślą, że zdjęcia panoramy miasta będziemy mieć jedynie z Tallina i Wilna, jedna z naszych koleżanek poradziła nam żebyśmy udali się do hotelu Radisson i wjechali windą na 27 piętro. Co prawda na 27 piętro nie wjechaliśmy ponieważ wejście na znajdujący się tam taras widokowy jest płatne, ale z 26 piętra również rozpościera się piękny widok na miasto, w dodatku za darmo.



Podczas spaceru z moimi dziewczynami obowiązkowym punktem naszej trasy była ulica Elizabetes iela i jej kamienice w stylu art noveau. Przy okazji trafiliśmy na sklep z pamiątkami w którym można było kupić te oto, urocze według mnie, kartki z kotami. Swoją drogą kotów w Rydze jest pełno i nie bez znaczenia jest fakt, że kot to jeden z symboli miasta.


Dom kota, który nigdy nie udaje mi się sfotografować tak jakbym tego chciała.








Mimo, że w naszej ulubionej kawiarni byliśmy już nie raz, dopiero za ostatnim odkryliśmy, że nie wolno do niej wchodzić nie tylko psom, ale również i czarownicom. Nie wolno także wjeżdżać do środka na rowerze.



Oczywiście nie mogliśmy podczas tych wspólnie spędzonych 2 dni nie być przynajmniej kilka razy na plaży. Dziewczyny miały szczęście bo pogoda była wprost stworzona do spacerów brzegiem morza, choć woda w Bałtyku jest nadal przeraźliwie wręcz zimna. 

wtorek, 20 maja 2014

,,Get Smart Cafe" czyli kolorowe lata 60 i najlepsze naleśniki w Rydze.

Parę dni temu, z okazji moich 24 urodzin zostałam zaproszona przez M. na lody do kawiarni ,,Get Smart Cafe". Kawiarnię tę można znaleźć na stronie ,,life like local" gdzie jest gorąco polecana i zachwalana przez rdzennych mieszkańców Rygi. Korzystając z okazji postanowiliśmy sami przekonać się czy rzeczywiście jest się nad czym rozpływać. 



Wnętrze jest urządzone w stylu lat 60, kolorowo i przytulnie. Wygodne kanapy i kręcące się fotele a na ścianach obrazy, które zdecydowanie trafiły w mój gust. Co dla mnie jest ważne i na co zawsze zwracam uwagę w lokalach tego typu- brak nachalnej, głośnej muzyki. Muzyka jest jedynie tłem dzięki czemu w ,,Get Smart Cafe" można w spokoju porozmawiać lub po prostu odpocząć od miejskiego zgiełku. Prawdopodobnie tylko ja zwracam uwagę na takie drobiazgi, ale według mnie bardzo miłym akcentem była paląca się duża, waniliowa świeca w toalecie.


 

Jeżeli chodzi o ceny to mimo tego, że lokal nie jest położony w ścisłym centrum miasta- nie jest najtaniej. Za deser lodowy zapłaciliśmy 2,50 euro, więc nie tak dużo zwłaszcza, że był on wart każdego centa, ale już 3 euro za shake'a truskawkowego to według mnie lekka przesada. Kawa kosztowała około 2 euro a maleńka muffinka 85 centów;-)





,,Get Smart Cafe" oferuje nie tylko kawę i desery, możemy tam również zjeść lunch czy nawet obiad, niestety w dość wysokiej już cenie. W tym miejscu chciałabym Wam polecić jedno z moich ostatnio ulubionych miejsc gdzie można zjeść naprawdę tanio bardzo dobre naleśniki. Naleśnikarnia ta znajduje się na starym rynku i z zewnątrz wygląda tak:


Za każdym razem udaje mi się tam trafić tylko i wyłącznie dzięki temu uroczemu kucharzowi z patelnią i naleśnikiem w dłoni. W środku znajdziecie szeroki wybór naleśników: z pieczarkami, z serem żółtym, z mięsem i ziemniakami, z serkiem wiejskim na słodko, z bananem, oraz zwykłe z różnymi rodzajami dżemów. Bar funkcjonuje na zasadzie bufetu z którego wybieramy sobie to na co mamy ochotę a następnie udajemy się do kasy uregulować należność. Plusem tego miejsca jest to, że za naprawdę niewielkie pieniądze możemy zjeść pyszny i sycący obiad. Ostatnio za trzy różne naleśniki, dżem brzoskwiniowy i sok zapłaciłam jedynie niecałe 3 Euro. Polecam z serkiem na słodko choć ostatnio po raz pierwszy próbowałam z żółtym serem i również bardzo mi smakował.


A na koniec tego gastronomicznego posta postanowiłam podzielić się z Wami zdjęciami z niedzielnego, bałtyckiego zachodu słońca, który chyba już nigdy nie przestanie mnie zachwycać. Korzystając z tego, że lato w Rydze zagościło, mam nadzieję, na dobre, razem z naszymi znajomymi postanowiliśmy zrobić na plaży wieczorne ognisko. Bez obaw, oszczędzę Wam zdjęć piekących się nad ogniem kiełbasek;-)





niedziela, 18 maja 2014

Z cyklu zwiedzamy Łotwę: Bauska i Rundale czyli ,,łotewski Wersal".

Korzystając z tego, że lato na Łotwie zagościło na dobre (a przynajmniej na czas tego tygodnia) postanowiliśmy wczoraj wybrać się na jednodniową wycieczkę ,,łotwoznawczą". Po około 1,5 godziny jazdy busem, który mimowolnie przypomniał mi prawie 5 lat dojeżdżania z domu na studia do Łodzi w mniej więcej podobnie mało komfortowych warunkach- wylądowaliśmy w miejscowości Bauska. Jest to ostatnia większa miejscowość przed granicą litewską.



W południowej części miasteczka, nad rzeką, widać resztki zamku krzyżackiego. Ruiny położone w otoczeniu malowniczej zieleni są to pozostałości twierdzy zbudowanej w latach 1443-1456. W ostatnich latach zabudowania częściowo zostały zrekonstruowane.




Następnie, po szalonej, około 30 minutowej jeździe busem, który według M. wyglądał jakby miał się podczas drogi rozlecieć na drobne kawałki, udało nam się dotrzeć do celu naszej krótkiej wycieczki, czyli do Rundale. W Rundale mieści się pałac będący najwspanialszym zabytkiem sztuki barokowej na Łotwie- ,,łotewski Wersal".



Pałac ten powstał jako letnia rezydencja księcia kurlandzkiego, Ernesta Birona. Podobnie jak w przypadku Pałacu Zimowego w Petersburgu, zbudowano go według projektu włoskiego architekta, Bartolomeo Rastrellego. Z biegiem czasu, pałac uległ częściowemu zniszczeniu, zwłaszcza podczas I wojny światowej kiedy to Niemcy wykorzystali jego pomieszczenia jako szpital wojskowy. Pałac został jednak  pięknie zrekonstruowany, warto zatem będąc na Łotwie tutaj przyjechać i zobaczyć go na własne oczy. Bilet wstępu na krótszą trasę zwiedzania pałacu wraz z ogrodem kosztuje 3,5 Euro a bilet obejmujący zwiedzanie dłuższej trasy również z ogrodem- około 5 Euro. W rzeczywistości jednak dłuższa trasa od krótszej różni się zaledwie trzema dodatkowymi pomieszczeniami. Niestety poza jednym zdjęciem nie mam więcej zdjęć wnętrza pałacu ponieważ za możliwość fotografowania pomieszczeń musimy zapłacić dodatkowo 1,5 Euro.




Na mnie znacznie jednak większe wrażenie od przepełnionych złotem, emanujących przepychem sal zrobił pałacowy ogród, który był naprawdę zadbany i cieszył oczy swą prostotą i elegancją. Mieliśmy szczęście bo pogoda wręcz nas rozpieszczała, spacer ogrodowymi alejkami należał więc do zdecydowanie najprzyjemniejszej części dnia.










Moja koleżanka powiedziała mi ostatnio, że podobają jej się moje zdjęcia na blogu a ja słysząc ten komplement o mało nie rozpłakałam się ze szczęścia ponieważ wszystkie zdjęcia, które tutaj zamieszczam robię telefonem M. jako, że nasz aparat się zepsuł a nie stać mnie na zakup nowego. Ta sama koleżanka jest posiadaczką fantastycznego aparatu i według mnie robi nim zdjęcia znacznie ładniejsze od moich, mam nadzieję, że nie będzie mi miała za złe jeśli wstawię tutaj kilka z nich na których udało jej się wspaniale sfotografować moje ulubione tulipany.










Jeśli będziecie na Łotwie dłużej niż na weekend to wybierzcie się koniecznie do Rundale i przekonajcie się na własne oczy jak wygląda słynny ,,łotewski Wersal".