sobota, 1 listopada 2014

Nie bądź obojętny!

Witajcie,

Dziś chciałabym zaapelować do wszystkich, którzy wejdą na tego bloga i przeczytają ten wpis. Jak wiemy, obchodzimy dziś Święto Zmarłych, na polskich cmentarzach od świtu do nocy przewijać się będzie tłum wystrojonych ludzi, obładowanych reklamówkami z różnokolorowymi zniczami i wiązankami sztucznych lub prawdziwych kwiatów. 

Rano razem z moimi rodzicami pojechaliśmy na cmentarz, z bagażnikiem pełnym białych zniczy i żółtych chryzantem. Spacerując alejkami, nagle tuż obok jednego z pomników zobaczyłam małą, czarną kuleczkę. Najpierw pomyślałam, że to jakaś rzucona zabawka, ale postanowiłam podejść bliżej i sprawdzić aby mieć pewność. Okazało się, że był to mały, może 2-3 tygodniowy kotek. Skulony, przerażony, chory a co najgorsze zniechęcony. Wyglądał tak jakby wiedział, że nie spotka go już nic dobrego. Kocia mordka pełna smutku, rozczarowania i poczucia krzywdy. Kot bez domu, bez miseczki z ciepłym mlekiem, bez jedzenia, bez miejsca do spania. Z całą pewnością bez miłości. 

Obok zrezygnowanego zwierzątka przeszło mnóstwo ludzi. Ludzi ładnie ubranych, eleganckich, z poczuciem spełnionego obowiązku myślenia o swoich bliskich. Niestety, nikogo nie zainteresował los porzuconego kota. Kota, który przecież niedawno się urodził i dopiero rozpoczynał swoje kocie życie. Który niczym nie zasłużył sobie na strach, głód i obojętność. Jeden z przechodniów, zatrzymał się przy nim i wylał tuż obok kota wodę z wazonu do którego później włożył świeże kwiaty. 

Kurde. Wiecie co mnie najbardziej wkurza? Ludzka obojętność. Wiem, że gdyby więcej osób czytało tego bloga to pewnie następnego dnia po opublikowaniu tego wpisu miałabym tysiąc-sto komentarzy pod spodem o tym, że ale jak to, przecież to TYLKO kot a co z małymi, porzuconymi dziećmi? Że w ogóle o co chodzi i dlaczego NIKT nie mówi o losie biednych, bezbronnych dzieci tylko o ratowaniu zwierząt? A poza tym dzieci w Afryce głodują. Ja to wszystko wiem, tylko powiedzcie mi jaka jest szansa, że ktokolwiek z Was rzeczywiście jest w stanie pomóc choćby jednemu głodującemu dziecku z Afryki? W jaki sposób? A tego małego, zrozpaczonego kota wystarczyło wziąć na ręce, wynieść z cmentarza, wsadzić do pudełka (my znaleźliśmy jakieś tekturowe po zniczach) i zawieźć do: weterynarza, schroniska, do fundacji. Podziwiam ludzi, którzy na co dzień pomagają na szeroką skalę, ale uważam, że każdy z nas powinien pomagać w miarę swoich indywidualnych możliwości i naprawdę każda pomoc jest lepsza od przejścia obojętnie obok problemu. 

Wzięliśmy kota wielkości połowy mojej dłoni, który nawet nie miał siły ni chęci przed nami uciec. Czarny z białym krawacikiem, elegancki. Całą drogę z cmentarza do samochodu niosłam go na rękach, leżał wtulony tak jakby wiedział, że ktoś właśnie ratuje mu życie. Jazdę samochodem zniósł równie grzecznie, pomiaukując od czasu do czasu. To był bardzo grzeczny i dobrze wychowany kot.

Niestety nie miałam możliwości by go przygarnąć, jak wiecie miesiąc temu już zaadoptowałam kotkę a jako, że mieszkam w blokach i zdecydowanie za mało zarabiam, nie byłoby mnie stać na to aby dwóm kotom zapewnić godne warunki życia. Na szczęście miałam numer do pabianickiej fundacji miauczykotekhttp://www.miauczykotek.pl/), tej samej z której zdecydowaliśmy się wziąć Melisę. Pani Ilona, która prowadzi tę fundację mimo tego, że każdego dnia pomagają wielu bezdomnym kotom bez wahania zgodziła się nam pomóc. Kotek trafił do domu tymczasowego, gdzie zostanie wyleczony, nakarmiony i otoczony ciepłem. Kiedy trochę podrośnie będzie go można adoptować i cieszyć się jego miłym towarzystwem:-)

Nie pokażę Wam zdjęć znajdy bo nie chciałam go dodatkowo stresować sesją zdjęciową, ale mam nadzieję być zaangażowaną w szukaniu mu kochającego domu a wtedy również i na blogu zadbam o to aby pojawiły się zdjęcia małego dżentelmena. 

Mam do Was prośbę- proszę, nie bądźcie obojętni. Nie przechodźcie koło cudzego nieszczęścia, czy to człowiek czy to zwierze. Ja wiem, że pewnie większość z nas jest szczęśliwymi właścicielami psów lub kotów i w związku z tym nie macie możliwości zaopiekować się kolejnym zwierzakiem a przecież takich, które tego potrzebują jest mnóstwo. Zawsze jest jakaś opcja- weterynarz, fundacja, dom tymczasowy czy schronisko. Ludzie nie chcą oddawać bezdomnych zwierząt do schroniska a przecież one mają tam większą szansę na wyzdrowienie a przede wszystkim znalezienie szczęśliwego domu!

To dobrze, że pamiętamy o zmarłych. Przede wszystkim jednak nie zapominajmy o tych, którzy żyją.



1 komentarz:

  1. Pięknie napisane. Zadbajmy przede wszystkim o tych, którzy żyją. Zmarli, gdziekolwiek są, doskonale sobie bez nas poradzą. Cieszę się, że kotek trafił na Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń