wtorek, 15 kwietnia 2014

Odrobina Francji w Rydze czyli kawiarnia Rigensis.

Dziś kolejny post z cyklu ,,Gdzie musicie iść będąc w Rydze". Mimo tego, że mieszkamy tu już prawie 3 miesiące, nieustannie dziwi mnie zmienność tutejszej pogody. Wczoraj było ciepło, bezwietrznie i słonecznie a dziś 2 stopnie i lodowaty wiatr. Ja jednak pożegnałam już moją wysłużoną, zimową kurtkę, noszę wiosenną i staram się nie poddawać. Nadal jednak dookoła szyi mam wełniany szalik a na rękach ciepłe rękawiczki. Z moich obserwacji wynika jednak, że tylko nam obcokrajowcom jest aż tak zimno ponieważ Łotysze śmiało biegają już w trampkach i krótkich, rozpiętych kurteczkach. 





Mimo wszystko odważnie postanowiliśmy dziś opuścić nasze zacisze i udaliśmy się na spacer po starym mieście. Przechodząc obok z zewnątrz, jak początkowo myślałam, niepozornej piekarni, która potem okazała się być cudowną kawiarnią- głodni jak zawsze, postanowiliśmy wejść na kawę i ciasto. Kawiarnia ta nazywa się Rigensis i mieści się tuż koło restauracji LIDO o którym pisałam już wcześniej.



Przechodziliśmy już koło niej kilka razy wcześniej i za każdym razem mówiłam ,,musimy kiedyś wejść do tej francuskiej kawiarenki", która z nazwy co prawda jest mało francuska ale według mnie jej wnętrze zostało urządzone w stylu prowansalskim. Wiklina, drewno i lawenda na parapetach jednoznacznie kojarzą mi się z południem Francji. Polecam Wam tę kawiarnię dlatego, że jest wyjątkowo przytulna a jednocześnie tania. My zamówiliśmy cappuccino dla mnie i latte dla M. za które zapłaciliśmy niecałe 2 euro. Plusem jest to, że kawa była naprawdę bardzo dobra (musicie mi uwierzyć na słowo jako, że nie jestem specjalną miłośniczką kawy a ta naprawdę mi smakowała). Dodatkowo do kawy skusiliśmy się na ciastko w kształcie serca, z kremem malinowym, świeżymi malinami i galaretką dla mnie oraz na ciastko świąteczno-czekoladowe z uroczym kurczaczkiem dla M. Za oba ciastka nie zapłaciłam około 3 euro a były dość duże i naprawdę przepyszne!




Kolejnym plusem jest brak ogłuszającej muzyki. Nie wiem jak wy, ale ja bardzo nie lubię kiedy w lokalu puszczają zbyt głośną muzykę- zazwyczaj idę do kawiarni po to żeby z kimś porozmawiać a nie po to, żeby poznać preferencje muzyczne jej właściciela. Tak jak początkowo myślałam, kawiarnia ta ma jednak coś wspólnego z piekarnią, można w niej kupić również mniejsze i o wiele tańsze ciastka wypiekane na miejscu. Moim faworytem jest zdecydowanie ciastko cynamonowe, które tutaj w Rydze jest wyjątkowo chrupiące i pachnące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz