wtorek, 25 lutego 2014

Pasta z paluszków krabowych.

Dzisiejszy post miał być o tym, że w końcu i do Rygi zawitała może jeszcze nie wiosna, ale już słoneczna pogoda, miały być nowe zdjęcia jednak jako, że wystąpiły pewne nieprzewidziane problemy z aparatem dziś będzie kolejny post z cyklu ,,samodzielne gotowanie i jego efekty". 
Planuję co prawda osobny i dość długi post o tutejszym jedzeniu, jednak jak na razie jestem dopiero na bardzo przyjemnym etapie zbierania materiału. Trzeba wszystkiego spróbować, żeby mieć później o czym pisać;-) 
Szczerze jednak mówiąc, zwykle nie jadamy z M. w łotewskich restauracjach, tylko w domowym zaciszu a wynika to z prostego faktu a mianowicie z oszczędności. Nasze erasmusowe stypendia nie są szokująco wysokie i każde wydane bez potrzeby euro boli. Dziś jednak poszaleliśmy i kupiliśmy paluszki krabowe z których wieczorem udało mi się zrobić prostą, szybką i bardzo smaczną pastę. Zdaję sobie sprawę, że paluszki krabowe z krabem mają tyle wspólnego co kwasek cytrynowy z cytryną jednak nam smakują a dodatkowo jak zauważyłam są one tutaj bardzo popularne, możecie je znaleźć w każdym supermarkecie, sklepie, w halach targowych a także w koszykach większości konsumentów. Początkowo chcieliśmy zrobić z nich sałatkę jednak w porę przypomniałam sobie pastę krabową, którą co roku na sylwestra przygotowywała znajoma moich rodziców. Pasta ta była naprawdę przepyszna i choć nie znałam jej przepisu a składników poza oczywistymi paluszkami krabowymi mogłam się jedynie domyślać, postanowiłam przygotować swoją wersję, która nie wyszła tak rewelacyjna ale mimo wszystko zdecydowanie warta polecenia.

Czego potrzebujecie?
1. paluszki krabowe (ja kupiłam opakowanie 8 sztuk),
2. 2 jajka,
3. świeży szczypiorek,
4. serek jak Almette śmietankowy,
5. majonez,
6. pieprz biały,
7. sól.

Sposób przygotowania:

Sposób przygotowania jest bardzo prosty. Gotujecie jajka na twardo a w międzyczasie kroicie bardzo, bardzo drobniutko paluszki krabowe (ja zużyłam jedynie pół opakowania paluszków ponieważ nie lubię robić jedzenia na zapas, które później zalega w lodówce a po 2 dniach robi się już nieświeże i wyszła mi porcja dla dwóch osób na mniej więcej kolację, śniadanie i kolacje na drugi dzień) i szczypiorek. Kiedy jajka się ugotują, chłodzicie je zimną wodą, obieracie i również kroicie w drobną kostkę po czym wrzucacie do miski. Dodajecie serek Almette (ja dodałam pół opakowania 150g.) i stołową łyżkę majonezu, mieszacie. Doprawiacie białym pieprzem i solą (soli sypnęłam jedynie odrobinkę, ale wedle uznania), odstawiacie na trochę do lodówki i gotowe!



(z góry przepraszam za jakość tego zdjęcia, ale tak jak wspominałam wyżej- nieprzewidziane problemy z aparatem a musiałam wstawić zdjęcie na dowód tego, że pasta została zrobiona. Na żywo wygląda jednak zdecydowanie lepiej).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz