poniedziałek, 17 lutego 2014

Jak nie szukać mieszkania.

Znajomi z naszej uczelni, którzy wiedzieli, że również wkrótce wyjadą za granicę w ramach programu Erasmus, bardzo rozsądnie poszukiwania mieszkania rozpoczynali już parę miesięcy przed planowanym wyjazdem. My jednak jako, że wolimy zawsze wszystko robić na ostatnią chwilę naiwnie wierząc, że jakoś to będzie, uznaliśmy ich za wyjątkowych frajerów, pukaliśmy się w czoła i byliśmy przekonani, że mamy jeszcze dużo czasu. Zdecydowanie nie polecam takiego sposobu myślenia i dlatego właśnie postanowiłam pokrótce opisać w tym poście nasze przygody związane z szukaniem mieszkania i błędy, które my popełniliśmy a których Wam może uda się uniknąć. 
Jeżeli chodzi o lokum podczas wyjazdu na Erasmusa to pierwszą i zdecydowanie najprostszą opcją jest wybór akademika. Możliwości są zazwyczaj dwie: akademik uczelniany oraz prywatny. W każdym kraju akademiki wyglądają inaczej (pokoje w Szwecji np. wyglądają tak, że mogłabym w nich z przyjemnością mieszkać znacznie dłużej niż tylko przez 6 miesięcy) a informacji o tym wystarczy poszukać w Internecie, na stronie uczelni na której planujemy studiować. W naszym przypadku akademik z góry odpadał. Po całym dniu wrażeń ja, a szczególnie mój M. lubimy wrócić do swojego mieszkania i ze spokojem, nieprzerywanym hałaśliwymi odgłosami nieustających imprez, oddać się odpoczynkowi. Styl życia ,,ciągła impreza" jest zdecydowanie nie dla mnie. Przez chwilę myśleliśmy jednak o pokoju w prywatnym akademiku. Pokoje na zdjęciach wyglądały bardzo zachęcająco później jednak dowiedziałam się, że akademik funkcjonuje jedynie do godziny 22 po której nie dość, że nie można się do niego dostać to na dodatek nie ma już nawet ciepłej wody w łazienkach. Nie wiem czy były to opinie wiarygodne czy nie, ale wolałam nie sprawdzać osobiście i zdecydowanie poleciłam M. rozpoczęcie poszukiwań mieszkania w przystępnej cenie. 
Mieszkania zaczęliśmy szukać na około 1,5 miesiąca przed wyjazdem i to był nasz pierwszy błąd. Okazało się, że nie jest to proste zwłaszcza, że udało nam się znaleźć jedynie 3 strony w Internecie na których oferowane były mieszkania w Rydze. Rozpoczynając poszukiwania mieszkania warto jest określić sobie jakiego typu ma to być mieszkanie i jaką kwotę planujemy na nie przeznaczyć. My szukaliśmy kawalerki a nasz nieprzekraczalny budżet ustaliliśmy na 350 euro wraz ze wszystkimi opłatami. Wydawało mi się, że jest to rozsądna kwota za mieszkanie dla dwóch osób, jednak później okazało się, że jak na mieszkanie w stolicy nie jest to aż tak wiele. Codziennie wysyłałam kilka maili do różnych pośredników i za prawie za każdym razem odpowiedź była taka, że w granicach tej kwoty będzie nam bardzo trudno znaleźć cokolwiek. Mimo wszystko ofert było naprawdę dużo, jednak później okazywało się, że do przewidywanej kwoty należy jeszcze doliczyć kaucję oraz wynagrodzenie dla pośrednika, często niemałe (wahające się w granicach 100-250 euro). W miarę upływu czasu byliśmy coraz bardziej zdesperowani a dodatkowo deprymujące było to, że wiele osób nie odpisywało na moje maile w związku z czym jeszcze na tydzień przed wyjazdem pozostawaliśmy z niczym. W międzyczasie nawiązałam kontakt z jednym z pośredników, który jako jedyny utrzymywał ze mną w miarę regularny kontakt mailowy. W końcu zaoferował nam mieszkanie 2-pokojowe, z oddzielną kuchnią i łazienką którego cena wynosiła około 300 euro. Mieszkanie było bardzo ładne a do tego zadziwiająco niedrogie, więc od razu zdecydowaliśmy się je wynająć. Pośrednik przekonał nas, że właściciel mieszkania życzy sobie wpłaty wcześniejszego depozytu w wysokości 200 euro. My wiedząc, że popełniamy kolejny ogromny błąd wpłaciliśmy te pieniądze co wynikało z narastającej desperacji i dlatego ostrzegam Was żebyście tego nie robili. Do wyjazdu pozostał nam mniej więcej tydzień, nie mieliśmy mieszkania i zaczęliśmy bać się, że po przyjeździe czeka nas nocowanie pod mostem lub ewentualnie szukanie jakiejś miejskiej noclegowni dla bezdomnych, więc po wielu wątpliwościach uznaliśmy, że nie mamy innego wyjścia jak zaufać pośrednikowi i wpłacić pieniądze. Niestety, po wpłacie nie dostaliśmy żadnego potwierdzenia a co więcej okazało się, że mieszkanie zostało już wynajęte innej osobie. Nasz pośrednik co prawda w dalszym ciągu zapewniał nas, że znajdzie nam inne mieszkanie jednak nie zrobił tego a co więcej przestał odpisywać na moje rozpaczliwe maile. Wpłata tych pieniędzy bez podpisania żadnej wcześniejszej umowy była z naszej strony wielką głupotą i gdyby nie to, że dosłownie 3 dni przed wyjazdem udało nam się nawiązać kontakt z inną panią pośrednik, która okazała się uczciwa i bez żądania żadnej wcześniejszej wpłaty znalazła nam upragnione mieszkanie, prawdopodobnie w tym momencie zamiast siedzieć przy stole w kuchni i pisać tego posta, piekłabym kiełbaskę nad koksownikiem gdzieś w miejskim parku. Ostatecznie udało nam się wynająć ładne i schludne mieszkanie i uniknąć smutnego losu ludzi bezdomnych, jednak z naszych błędów warto wyciągnąć wnioski i przede wszystkim planując taki wyjazd zabrać się za szukanie lokum jak najwcześniej. Broń Boże nie zostawiać tak ważnej sprawy na ostatnią chwilę i nie wysyłać nikomu żadnych pieniędzy przed dotarciem na miejsce. 
Kolejną opcją jest szukanie pokoju w wspólnie wynajmowanym mieszkaniu. Plusami takiego zakwaterowania jest możliwość poznania ciekawych osób oraz codzienna darmowa nauka języków obcych. My również szukaliśmy takiego pokoju jednak okazało się, że koszty wynajmu i opłat byłyby porównywalne do kosztów wynajmu samodzielnego mieszkania. 
Obecnie mieszkamy w dzielnicy Bolderaja. Od centrum Rygi dzieli nas około 40 minutowa podróż autobusem jednak jak dla mnie największym plusem jest to, że mieszkamy bardzo blisko morza. (spacerem 10 minut). 40 minut to niemało, ale na szczęście komunikacja miejska w Rydze działa bardzo sprawnie, na przeciwko naszego bloku jest przystanek autobusowy a autobusy jeżdżą do centrum co około 10 minut. Okolica jest spokojna a niedaleko są dwa duże supermarkety. Wynajmujemy jeden, dość duży pokój z oddzielną małą lecz bardzo przytulną kuchnią a z wąskiego przedpokoju jest wejście do łazienki i ubikacji. Dla pary jest to według mnie metraż w zupełności wystarczający (nawet kiedy się pokłócimy i nie możemy już na siebie patrzeć nie stanowi to problemu ponieważ M. zostaje w pokoju a ja przenoszę się do kuchni, siadam przy stole i udaje mi się zachować swoją prywatność i przestrzeń). Za wynajem płacimy 200 euro, rachunków jeszcze nie dostaliśmy, ale nasza właścicielka zapewniała nas, że nie powinny przekroczyć 100 euro za wszystko (prąd, woda, ogrzewanie, gaz), więc koszt wynajmu takiego mieszkania na miesiąc wynosi około 150 euro na osobę. Jest to bardzo mało a od poznanych osób, które wybrały akademik dowiedziałam się, że jest to wręcz taka sama kwota jaką trzeba co miesiąc płacić za wynajem miejsca w pokoju w domu studenckim (dowiedziałam się również, że w jednym z akademików na żadnym piętrze nie ma piekarnika ani mikrofalówki nad czym moi znajomi bardzo ubolewają). Podsumowując, udało nam się wyjść zwycięsko (przynajmniej częściowo) z tej niewesołej sytuacji i mam nadzieję, że błędy które popełniliśmy będą przestrogą dla innych osób znajdujących się w podobnej sytuacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz